Jak większość ludzi, nie rozumiałam, że Bóg mógłby kochać właśnie mnie – w depresji i poplątaniu, których tak bardzo się wstydziłam. A ponieważ nie rozumiałam, ciężko było mi w to uwierzyć – pisze Daphne K., żona alkoholika, w książce „12 kroków z Jezusem. Osobista historia uzdrowienia”.
Philip miał kolejny okres trzeźwości po uczestnictwie w programie pod nazwą Accept („Zaakceptuj”), odbywającym się w otwartym ośrodku leczenia. Zasugerował, że powinnam umówić się z lekarzem na badanie, żeby sprawdzić, czy moje zmęczenie nie ma fizycznego podłoża. Poszłam za jego radą i akurat spotkałam na zastępstwie tę samą lekarkę, która pełniła obowiązki wtedy, gdy Philip zgłosił się do programu. Pochodziła z Północnej Irlandii i sprawiała wrażenie, że jest bardziej zorientowana w tematyce „rodzinnej choroby alkoholizmu” niż wielu innych lekarzy.
Wysłuchała opisu moich objawów i stanowczo stwierdziła: „Cierpi Pani na depresję wywołaną stresem. Musi Pani dokądś wyjechać, sama, do przyjaciół, jeśli Pani chce. Musi Pani wstawać z łóżka, kiedy ma Pani na to ochotę, odpoczywać tak długo, jak Pani zechce, i zadbać o siebie. W przeciwnym razie sama Pani skończy jako osoba uzależniona od alkoholu albo środków uspokajających”.
Po miesiącach spędzonych na powtarzaniu sobie, jaka jestem słaba, ogromną ulgę sprawiło mi to, że lekarka wreszcie nakleiła odpowiednią etykietkę na moje wyczerpanie.
Kto wpływa na moje życie?
Podsumowałam w swoim dzienniku to, co działo się przez cały ten rok. Odniosłam wrażenie, że Bóg miał swoją strategię uzdrawiania współuzależnienia, a ojciec kłamstwa – swoją, utkaną z kłamstw, która okazała się uruchamiać plan Boży. Oczywiście w tamtym czasie miałam zaledwie przebłyski świadomości obu tych strategii, a tak w ogóle to czułam się, jak gdyby burzliwe morze wyrwało mi z rąk wiosła i miotało mną we wszystkich możliwych kierunkach.
Wpis do dziennika brzmiał następująco:
„Boża strategia miała głosić:
• Wiem lepiej od ciebie o twojej słabości, niedoskonałości i grzeszności, lecz jesteś Moim dzieckiem i cię kocham. Posłałem Jezusa, żeby cię zbawił i chcę, abyś Go słuchała, oddała Mu swoje lęki, niepokoje i grzechy; oddała Mu tych, których kochasz, i pozwoliła Mu być ich Zbawicielem, ponieważ to On nim jest.
• Wiara w moją miłość do ciebie nie jest pychą, lecz prawdą, która cię wyzwoli. Nie lękaj się żadnej prawdy, nawet tej dotyczącej momentów w twoim życiu, kiedy zamiast być kochaną, byłaś krzywdzona. Nie trzymaj tych zranień w tajemnicy ani też nie wstydź się ich. Przynieś je do Mnie, żebym je uleczył i dziel się nimi z innymi.
Reklama
• Chcę cię uwolnić nie tylko od twoich własnych grzechów, lecz również od skutków grzechów innych osób, które odcisnęły na tobie swoje piętno.
• Chcę, żebyś miała wiarę, nadzieję, ufność i miłość, żebyś pokładała je przede wszystkim we Mnie, ale również odnosiła je do swoich bliźnich tak samo, jak do siebie, a do samej siebie tak samo, jak do swoich bliźnich.
Strategia diabła miała głosić:
• Polegaj na własnym rozumieniu rzeczy. Jeśli nie rozumiesz, to nie wierz. Jeśli któryś z członków twojej rodziny lub odpowiedzialny nauczyciel nie kochał cię, to na jakiej podstawie chcesz wierzyć, że Bóg miałby cię pokochać?
• Sprawiaj, żeby ludzie cię kochali. Nigdy nie odmawiaj prośbom o pomoc, a jeśli w konsekwencji wyczerpie cię to lub zachorujesz, to się nie przejmuj. Bóg przecież docenia tego typu poświęcenie.
• Jesteś odpowiedzialna za dobre sprawowanie otaczających cię ludzi i Bóg rozliczy cię z tej odpowiedzialności.
• Musisz czynić dobro przez sto procent swojego czasu. Jeśli nie, to ani Bóg, ani twoi przyjaciele nie będą cię kochali. Jeśli wstydzisz się samej siebie, to przecież właśnie tak powinno być! (Diabeł jest okropnym hipokrytą. Jeśli nie potrafi nakłonić nas do oczywistych grzechów, wówczas w zamian będzie próbował zrobić z nas perfekcjonistów pod płaszczykiem «bycia doskonałym»).
Reklama
• Jeśli sama sobie należycie dokręcisz śrubę, to może Bóg przymknie oko na twoje winy. Nie zapominaj, że Jezus kazał ci być doskonałą. Doskonałą! Ty! Co za żart!”.
Wilk w owczej skórze
Niestety, diabeł jest bardzo bystry. Choć wiecznie kłamie, to jest wystarczająco inteligentny, żeby przystroić swoje kłamstwa w przyodziewek prawdy. W przeciwnym razie nie wierzylibyśmy w nie, a przecież kłamstwo, w które nie wierzymy, nie działa na nas. Wszelkie kłamstwa płynące ze współuzależnienia są świetnie zakamuflowane, tak żeby stwarzały pozory prawdy, natomiast popełniane wtedy błędy często pozują na cnoty. Właśnie dlatego z taką łatwością wciąż się je powtarza.
Na dodatek, co oczywiste, większość myśli, które pojawiają się w naszych głowach, nie jest „sygnowana” ani przez Boga, ani przez diabła. To, co słyszymy, widzimy i czytamy, trafia do nas przez innych ludzi. Wiele treści wywodzi się z naszej kultury i bierzemy je za pewnik. Podobnie jak większość ludzi, nie rozumiałam, że Bóg mógłby kochać właśnie mnie – w depresji i poplątaniu, których tak bardzo się wstydziłam. A ponieważ nie rozumiałam, ciężko mi było w to uwierzyć.
Czy On mnie lubi?
W tamtym czasie przeczytałam gdzieś następujące pytanie: „Możesz wierzyć, że Bóg cię kocha, lecz czy wierzysz, że On cię lubi?”. Sprawiło ono, że zatrzymałam się, żeby się zastanowić. Zrozumiałam, że często czułam się tak, jak gdyby Bóg spoglądał na mnie i mówił dokładnie to samo, co wiele cenzurek szkolnych: „Dobrze, ale mogłoby być lepiej, gdybyś się bardziej postarała”. W mojej głowie Jego twarz wyrażała nie tyle brak miłości, co kompletny zawód. Raczej wzdychał, zamiast się uśmiechać.
Zdałam sobie sprawę, że był to fałszywy obraz Boga. Kochający ojciec nie zwraca się do swojego dziecka ze słowami: „Kocham cię, ale tak właściwie to cię nie lubię, bo nie dorastasz do moich oczekiwań”. Uświadomienie sobie owego zahamowania nie zmieniło wiele w tamtym czasie, lecz był to już początek.
Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że potrzebuję uzdrowienia w tej sferze i zaczęłam się o nie modlić. Powiedziałam Bogu, że przepraszam Go za tak częste przyzwalanie na to, żeby ten fałszywy obraz przesłaniał mi prawdę, którą znałam, a mianowicie, że „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony”, i że „kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu” (J 3, 17–18).
Daphne K.
Głos ojca Pio 78/6/2012
www.glosojcapio.pl
Na podstawie książki „12 Kroków z Jezusem. Osobista historia uzdrowienia” Daphne K., Wydawnictwo Serafin, 2012.