Twardziel z nutą zawahania

Jan Chrzciciel nie zadowalał się przeciętnością. Był radykalny i zdecydowany, odważny i jednoznaczny.

Pan Jezus dał świadectwo o Janie Chrzcicielu: „Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w pałacach królewskich przebywają ci, którzy noszą okazałe stroje i żyją w zbytkach. Ale coście wyszli zobaczyć? Proroka? Tak, mówię wam, nawet więcej niż proroka. (…) Powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie ma większego od Jana. Lecz najmniejszy w królestwie Bożym większy jest niż on”
(Łk 7,24-28)
Radykalny wobec samego siebie
Syn Zachariasza i Elżbiety nie zaczynał od reformowania świata i innych ludzi. Najpierw był radykalny wobec samego siebie: „Nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a jego pokarmem była szarańcza i miód leśny” (Mt 3,1-2). Mieszkał na pustyni nad Jordanem. Nie szuka wygody. Nie szuka popularności. Jego surowość życia bowiem, była nie tylko ascezą, ale droga wolności. Jan oddala się na pustynię, oddala się od zwyczajnego życia, pozbawia się dóbr materialnych, by nikt nie mógł mu zabrać tego, czego sam się pozbawił. Tak budowała się wolność Jana. Swoim postępowaniem zapowiadał słowa Baranka: „Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie” (Łk 16,10). Na początku nie bał się zrezygnować z wybornych potraw i miękkiego odzienia, by być gotowym narazić swoje życie w momencie, gdy tego będzie wymagała jego misja.
Radykalny w słowie
Nie pochlebiał ludziom, ale potrafił mówić w oczy to, co ważne, nie dbając o swoją popularność. Jasno wzywał do nawrócenia, porzucenia grzechów, po imieniu nazywał fałszywe motywacje: „A gdy widział, że przychodzi do chrztu wielu spośród faryzeuszów i saduceuszów, mówił im: Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? Wydajcie więc godny owoc nawrócenia, a nie myślcie, że możecie sobie mówić: Abrahama mamy za ojca, bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi” (Mt 3,7-8).
To nie było głaskanie słuchaczy, to nie było szukanie popularności ani schlebianie ludzkim gustom. To była odwaga mówienia prawdy w imię Boga, który posłał Jana.
Jednoznaczność Jana objawiła się najbardziej, gdy zarzucił Herodowi niemoralność. Atakując króla nie narażał się na szyderstwo i odrzucenie, ale kładł na szali swoje życie. Jan wiedział, że zadzieranie z tymi, którzy mają władzę, którzy mają moc zgładzić lub ocalić, jest narażaniem własnej głowy.
Radykalność Jana objawia się w jego pokorze
Gdy gromadziły się wokół niego rzesze, by słuchać jego słów i przyjmować chrzest nawrócenia, usłyszał pytanie: „Kto ty jesteś?, on wyznał, a nie zaprzeczył, oświadczając: Ja nie jestem Mesjaszem. Zapytali go: Cóż zatem? Czy jesteś Eliaszem? Odrzekł: Nie jestem. Czy ty jesteś prorokiem? Odparł: Nie! Powiedzieli mu więc: Kim jesteś, abyśmy mogli dać odpowiedź tym, którzy nas wysłali? Co mówisz sam o sobie?” (J 1,19-22).
Mało który człowiek potrafi się oprzeć pokusie, by nie korzystać z profitów, które ma na wyciągnięcie ręki. „Nie zawiążesz pyska wołowi młócącemu”.
Jan żył surowym życiem, zapowiadał przyjście Mesjasza, piętnował grzechy współczesnych, wzywał do nawrócenia. Zasługiwał na uznanie. Rozumnie odrzucił tytuł mesjasza, Eliasza, ale przecież był prorokiem! Umiał jednak usunąć się w cień. „Jam głos wołającego na pustyni”, „nie jestem godzien odwiązać rzemyka u Jego sandała”, „Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał”.
Nie chciał świecić odbitym blaskiem, nie chciał odcinać kuponów, od powołania, którym został obdarowany, nie chciał ludzkiego uznania. Klarowność postawy Jana objawiała się nie tylko w surowości życia, ale w odkryciu wewnętrznej prawdy. Wiedział kim jest Bóg, kim jest człowiek, wiedział że nie posiada nic, co by mu nie zostało wcześniej dane, dlatego nie wynosił się nad innych i nie pysznił, ale wskazywał na Tego, który był źródłem jego powołania i dawcą wszelkich talentów.
Egzamin z bezbronności
Doceniając radykalizm Jana w aspektach, które opisałem powyżej, najbardziej cenię Chrzciciela za egzamin z bezbronności, próbę nadziei, której był poddany. W czasie publicznej działalności objawiał moc: żył surowym życiem proroka, nawoływał ludzi do nawrócenia, bezkompromisowo głosił prawdę, odważnie zapowiadał sąd, był głosem nadchodzącego Boga. Bezbronny, zamknięty w więzieniu, zapomniany przez ludzi zadaje pytanie, czy Jezus jest tym mesjaszem, którego zwiastował, czy innego mają oczekiwać. Został skazany na długie dni rozmyślania o sensie przepowiadanej nadziei, której spełnienia nie widać, i całkiem ludzkiego wahania, czy jego posłannictwo miało sens, czy się nie pomylił.
Łatwo zawierzyć Bogu, gdy świat stoi otworem, a siły i zapał wydają się niewyczerpane. Prorokować, gdy nadzieja na spełnienie zapowiedzi jest tak wyraźna, jakby miały zrealizować się już jutro. Niełatwo żyć wiarą w sens swojej misji, gdy głosiło się sprawiedliwy sąd Boży, a Jezus przynosi dobrą nowinę o miłosierdziu, gdy mówiło się o siekierze przyłożonej do pnia bezowocnego drzewa, a Jezus chce jałowe drzewo okopać, obłożyć nawozem i dać mu kolejną szansę, gdy Ten, który miał przynieść zbawienie, nie robi nic, by wybawić przyjaciela gnijącego w więzieniu.
Jan okazał się najbardziej radykalny w zawierzeniu Bogu nie wtedy, gdy dokonywał wielkich rzeczy na pustyni, ale wtedy, gdy nie zwątpił w ciemności więzienia, gdy niczego już światu nie mógł zaoferować. Dane mu było spotkać Boga innego niż prorockie wyobrażenia. Wtedy został napełniony Światłem, którego nie mogły już zgasić żadne ciemności.
Paweł Kozacki OP
stacja7.pl 
Poleć znajomym
  • gplus
  • pinterest