Święci, zmarli, Ojczyzna

Po uroczystości Wszystkich Świętych i po wspomnieniu Wszystkich Wiernych Zmarłych obchodzimy w Polsce Święto Niepodległości. To wymowny zbieg okoliczności, bo przecież niepodległości nikt nam nie dał na tacy. Trzeba ją było na różne sposoby wywalczyć. A walkę tę wielu okupiło własnym życiem. Historia polskości to po części także historia polskich świętych: od św. Stanisława, biskupa, poprzez św. Andrzeja Bobolę, św. Rafała Kalinowskiego do bł. ks. Jerzego Popiełuszki i św. Jana Pawła II.

Modlimy się w ten czas za Ojczyznę, która blisko sto lat temu wyzwoliła się spod panowania zaborców i na nowo scaliła w jedno państwo. Zastanawiamy się, czym właściwie jest Ojczyzna, co to znaczy niepodległość, na czym polega patriotyzm. Na polskich sztandarach widnieje niekiedy napis: „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Ale jakże często Boga traktujemy instrumentalnie, wykorzystując Boże imię do naszych doraźnych interesów; honor też rozmieniamy na drobne, uważając, że jest on niekiedy przeciwieństwem życiowego realizmu i sprytu w dążeniu do celu. A co z Ojczyzną? Potrafimy dla niej pracować? A gdyby trzeba było, czy potrafilibyśmy dla niej oddać życie?

Pamiętamy naszą historię, w której prywata, egoizm lub głupota prowadziły do zaprzaństwa i zdrady. O rozbieżności pomiędzy słowami o Ojczyźnie a czynami pisał z goryczą Jan Kasprowicz:

 

„Rzadko na moich wargach, niech dziś

to warga ma wyzna

Jawi się krwią przepojony, najdroższy

wyraz Ojczyzna.

Widziałem, jak się na rynkach gromadzą

kupczykowie licytujący się wzajem, kto Ją najgłośniej

wypowie. (…) Sztandary i proporczyki, przemowy i procesyje

Oto jest treść majestatu, który w niewielu

żyje”.

 

Z drugiej strony mamy wiele chlubnych kart historii, kiedy Polacy rzeczywiście stawali z odwagą pod sztandarem Boga, Honoru i Ojczyzny. I – dodajmy – Europy, chrześcijańskiej Europy. Bo my nie musieliśmy wchodzić do Europy. My tę Europę zawsze tworzyliśmy, walcząc chociażby z nawałą turecką, a potem bolszewicką.

Po roku 1989 duża część tzw. elit zawiodła. Nie potrafiła, a może nie chciała budować nowej Polski w oparciu o dobitnie wyrażane umiłowanie Ojczyzny, troskę o narodowy interes i jasno zdefiniowaną polską rację stanu. Są tacy, którzy naiwnie twierdzą, że nie ma co za dużo rozprawiać o niepodległości, bo przecież nikt nam jej nie chce zabrać. Niektóre środowiska już począwszy od 1989 r. odstawiły słowa „naród” i „Ojczyzna” do lamusa, strasząc, że grozi nam nacjonalizm, katonacjonalizm, a nawet faszyzm. Nie brakuje takich, którym wydaje się, że istnieje jakaś sprzeczność między patriotyzmem i narodowym interesem a otwarciem na Europę i świat. To błędne myślenie, oparte na obsesjach i fobiach.

Okazało się jednak, że miłość do Polski i polskości przetrwała w wielu sercach. Co więcej, udało się ją przekazać ludziom młodych, którzy odkrywają prawdziwych bohaterów, jak Witold Pilecki czy też Inka, czyli Danuta Siedzikówna. Potrzeba nam patriotycznych wzruszeń, dumy z bohaterów, tłumnych marszów, haseł, pieśni i pięknych przemówień. Ale potrzeba też patriotyzmu na co dzień, patriotyzmu obywatelskiego, który wyraża się w uczciwości, prawdomówności, dotrzymywaniu słowa, udziału w demokratycznych procedurach, aktywności w lokalnych organizacjach i stowarzyszeniach. Z tym wszystkim wciąż mamy problem, między innymi dlatego, że w Polsce patriotyzm często rozwijał się poza państwem, a nawet przeciw państwu, które nie było „nasze”, ale „ich”. Dziś mamy jako naród polski i polskie społeczeństwo wielką szansę, by stworzyć silne, bezpieczne, liczące się w Europie „nasze” państwo polskie.

W tym dziele Kościół ma swoje miejsce, choć jego misja wykracza poza Ojczyznę ziemską i prowadzi nas ku Ojczyźnie niebieskiej. W naszej historii tak się złożyło, że początki państwowości są zarazem początkami polskiego Kościoła. Te dwa nurty, państwowy i kościelny, które trzeba rozróżniać, ale nie oddzielać, mają wspólny początek, a mianowicie chrzest Polski w 966 r. Państwo polskie i Kościół w Polsce mają zadanie do spełnienia. Chodzi o pokazanie Europie i światu, że prawdziwy postęp gospodarczo-społeczny nie kłóci się z chrześcijaństwem, ale zakłada wierność chrześcijańskiemu dziedzictwu.

Dariusz Kowalczyk SJ
Idziemy nr 46 (580)

Poleć znajomym
  • gplus
  • pinterest