Pokój Pański niech zawsze będzie z wami!

Pan Jezus jest teraz wśród nas z całą swoją miłością, z pełnią swojej łaski i swojego pokoju, ukryty pod postaciami chleba i wina. On chce nas obdarzyć pełnią swojego życia, co więcej, chce nam dać samego siebie. „On bowiem jest naszym pokojem” (Ef 2,14). Kapłan rozkłada ręce i przekazuje dalej wszystkim to pełne błogosławieństwa życzenie pokoju: „Pokój Pański niech zawsze będzie z wami!”.

 

Pokój pochodzi od Pana, niepokój – z grzechu

Im bardziej Pan Jezus żyje w naszych sercach, im bardziej są one ukierunkowane na Niego, tym większy będzie pokój, który nas otacza, przenika i który możemy przekazywać innym. Oddalenie się od Pana Boga sprowadza niepokój. Im bardziej człowiek przez grzech oddala się od Niego, od Jezusa przez grzech, tym większy panuje niepokój. Dlatego konieczne jest codzienne nawracanie się, gdyż przecież wszyscy jesteśmy słabi. Bo „prawy siedmiokroć upadnie i wstanie, a bezbożni runą w nieszczęście” (Prz 24,16). Pokój wyrasta z przebaczenia nam przez Pana Boga, a także z leczenia naszych ran, którym sami jesteśmy winni przez nasze grzechy lub które inni nam zadali. Pan Jezus chce nam przebaczyć i chce nas uzdrowić.

Niepokój powstaje z powodu zła w naszym sercu; powstaje, kiedy „odbieramy Bogu tron” i pozwalamy sobie na postawienie samych siebie i naszych pożądań w centrum naszych spraw. Jednak dusza ostatecznie znajduje swoje spełnienie tylko w Bogu. Wszystko, co przemijające, przemija i żadne dobro doczesne nie jest w stanie uspokoić naszych serc. „Albowiem niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Tobie, o Boże”. Tylko w Bogu dusza może znaleźć na stałe swoją ojczyznę i pokój. Spełnienie wszystkich tych tęsknot za miłością i szczęściem jest w Sercu Bożym, które stało się widoczne w Jezusie Chrystusie jako uczłowieczonym miłosierdziu Ojca na tym świecie. Tam, gdzie zaczyna panować wola Boża, która jest dla nas równoznaczna tylko z Bożą miłością, tam zaczyna panować pokój w sercu. Święta Teresa z Lisieux mówi nam o tym tak: „W moim sercu panuje całkowicie i wyłącznie wola Pana Jezusa. Może na mnie wpływać, co tylko chce, a i tak nie przeniknie do wnętrza mojej duszy; to jest jak nic, które prześlizguje się jak olej po powierzchni czystej wody. (…) Ja pozostaję zawsze zatopiona w głębokim pokoju, którego nic nie może zmącić”. W takiej duszy może mieszkać Bóg. „Ten, kto jednak szuka pokoju duszy, nie będzie mógł go tak długo znaleźć, jak długo będzie nosił w sobie przyczynę niepokoju” (św. Ignacy z Loyoli).

 

Pan Jezus chce uzdrowić nasze serca

Pan Jezus chce nas także uzdrowić. Jednak na to potrzeba czasu. Musimy się przy tym nauczyć przebaczać samemu sobie, tak abyśmy nauczyli się za wszystko, co mamy i co osiągnęliśmy w naszym życiu, dziękować Panu Bogu! Także za nasze winy! Pan Bóg bowiem może z tych win uczynić nasze zbawienie. Jest tak dobry, że z naszego zła może uczynić dobro – jeżeli będziemy Go o to usilnie prosić – tak, że to, co powstaje z powodu zła, jest lepsze, niż gdyby w ogóle nie było tego zła, tej niesprawiedliwości… To może uczynić tylko sam Bóg!

Jednak znaczy to, że powinniśmy Pana Boga wielbić także za wszelkie smutki i niepowodzenia, rozczarowania i frustracje – tak jak Mu oddajemy chwałę za nasze radości i sukcesy. Niezdolność chwalenia Pana Boga za coś z przeszłości jest znakiem przynajmniej jakiegoś zdziwienia.

Teraz prosimy Pana Jezusa – przed Komunią Świętą i w czasie jej przyjmowania – aby uzdrowił, ile jest tylko możliwe, te bolesne wspomnienia i rany, abyśmy mogli za to dziękować. Często doradza się ludziom zranionym na duszy, aby zapomnieli o tych ranach. Przez to jednak tłumi się tylko ból i rany będą prowadzić do dalszych zaburzeń w duszy człowieka. Stłumione zaburzenie jest jak podziemna rzeka, która kiedyś znowu musi wylać i na pewno to zrobi.

 

Serce musi być pojednane samo z sobą

Mieć pokój w sercu to także być pojednanym z samym sobą! Tak wielu ludzi narzeka – chcieliby być innymi, niż są, nigdy nie są sami z siebie zadowoleni. Ciągle chcą czegoś innego: innego zawodu, innych zdolności, innych warunków życia itd., zamiast dziękować Bogu za to, kim są i co posiadają! Trzeba uczyć się przebaczać samemu sobie, przebaczać sobie własne winy zaraz po tym, jak tylko Pan Bóg nam je przebaczy. Jego przebaczenia, a także uzdrowienia swojego wnętrza, swoich wspomnień doświadczył syn marnotrawny, a wraz z nim wszyscy żałujący grzesznicy. Henri J. M. Nouwen w swojej książce Weź Jego obraz sobie do serca, w której to rozważa obraz miłosiernego Ojca i marnotrawnego syna, pisze tak: „Młody mężczyzna w objęciach swojego ojca nie jest już jakimś skruszonym grzesznikiem, lecz przedstawia całą ludzkość powracającą do Ojca. Załamany na ciele marnotrawny syn jest symbolem załamanej cieleśnie ludzkości: twarz powracającego dziecka podobna do twarzy nowo narodzonego jest symbolem twarzy wszystkich cierpiących ludzi, którzy tęsknią za tym, by znowu wejść do raju, który zgubili! Światło otaczające obydwóch – ojca i syna – mówi teraz o chwale, która czeka dzieci Boże!”.

 

Prośba o uzdrowienie

„Pokój Pański niech zawsze będzie z wami!”. Uzdrowienie powinno być podarowane naszemu wnętrzu. Albowiem Pan Jezus obdarzył swoich uczniów mocą i siłą, by wyrzucali złe duchy, by uzdrawiali i leczyli chorych! „Wtedy przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości” (Mt 10,1). Panu Jezusowi chodziło przede wszystkim o uzdrowienie duszy, to znaczy o pokój duszy. Przez Niego i Jego moc także dzisiaj mogą dziać się uzdrowienia: poprzez modlitwę serca, poprzez Mszę i Komunię Świętą, w sakramencie pokuty i sakramencie chorych. Często zapytuję samego siebie, dlaczego już samo nasze życie religijne nas nie przemienia i nie czyni odblaskiem Pana. Jestem coraz bardziej przekonany, że musimy, potrzebujemy i powinniśmy prosić Pana nie tylko o przebaczenie, lecz przede wszystkim także o uzdrowienie naszej duszy! Albowiem tylko zdrowa dusza może promieniować miłością Pana i Jego pokojem. Pan Jezus musi znajdować w naszych duszach coraz więcej miejsca, aby ustąpiły wszelkie zło i wszystkie zranienia.

 

Także pokora wobec Pana Boga uzdrawia

Oczywiście, także bł. Edyta Stein ma rację, kiedy pisze, że można w nas znaleźć wiele zła, a zmieni się to o tyle, o ile jesteśmy to w stanie zmienić. Przy okazji odkryjemy, jak niektóre zło jest bardzo trudno zmienić. Wtedy stopniowo będziemy się stawać mali i pokorni, cierpliwi i bardziej wyrozumiali, a ostatecznie nauczymy się znosić także samych siebie w nieprzejednanym świetle Boskiej obecności i oddawać się Bożemu miłosierdziu. Trzeba przejść długą drogę od samozadowolenia z bycia dobrym katolikiem, który wypełnia swoje obowiązki, aż do życia z „Bożej ręki”, w prostocie dziecka i pokorze celnika. Ale kto raz poszedł tą drogą, nigdy już z niej nie zawróci. Z wnętrza duszy, która żyje w Jezusie i z Jezusem, wypływa uzdrowienie i pokój.

Proś codziennie o uzdrowienie! Prośmy o to teraz Ducha Świętego: „Duchu Święty oczyść nas, ulecz nas, uświęć nas!”. Pozwólmy, by Pan Jezus wziął nas w ramiona, przytulił do swojego serca, abyśmy usłyszeli Jego słowa: „Bądź uzdrowiony przez moje serce!”. Prośmy również Matkę Najświętszą, Królową pokoju, o uzdrowienie.

Modlę się i proszę zatem dla wszystkich czytelników: Pokój Pański (Jego moc uzdrowienia) niech zawsze będzie z wami!

 

ks. Johannes Gamperl
Czasserca.pl

Poleć znajomym
  • gplus
  • pinterest