Na czym polega wiara katolicka? Bóg w Trójcy Jedyny.

„Wiara katolicka polega na tym, abyśmy czcili jednego Boga w Trójcy, a Trójcę w jedności, nie mieszając Osób ani nie rozdzielając substancji: inna jest bowiem Osoba Ojca, inna Syna, inna Ducha Świętego; lecz jedno jest Bóstwo, równa chwała, współwieczny majestat Ojca i Syna, i Ducha Świętego” – uczy atanazjańskie wyznanie wiary. Tylko tyle. I aż tyle.

 

Pewnego dnia Augustyn z Hippony, już od z górą dekady gorliwy chrześcijanin, przechadzał się nad morzem głęboko zadumany nad problemem, który właśnie naukowo roztrząsał – istotą Trójcy Przenajświętszej – gdy nagle ujrzał dziecko, pracowicie, za pomocą niedużej muszli przelewające morską wodę do wykopanego na plaży dołka. Zaintrygowany spytał chłopczyka o cel owej czynności, na co malec odparł, że zamierza do tegoż dołka przelać całe morze. Wytknąwszy mu bezsens takiego postępowania przyszły święty usłyszał w odpowiedzi:

– Łatwiej wyczerpać morze muszelką i zmieścić je w małym dołku niż przeniknąć rozumem i wyjaśnić tajemnicę Trójcy Świętej.

„Czy to bajka, czy nie bajka” – skomentujmy słowami Marii Konopnickiej – a jednak wyraża głęboką prawdę: próba rozwikłania misterium trynitarnej natury Boga to wyzwanie przekraczające możliwości przyrodzonego rozumu. Być może łatwiej będzie uzmysłowić sobie skalę tej niemożliwości, przywołując pokrewną, nie mniej plastyczną metaforę Józefa de Maistre’a: „Łatwiej przelać Jezioro Genewskie do butelek niż przywrócić stan sprzed Rewolucji”. Bo faktycznie, porewolucyjnej Francji nie udało się ani na chwilę choćby zbliżyć do formy sprzed roku 1789, podobnie fiaskiem zakończyły się próby rekatolicyzacji Anglii po rewolucyjnych ekscesach Henryka VIII. Jeszcze większym niepodobieństwem jawi się powrót Rosji do formy sprzed rewolucji lutowej. A Polska w społeczno-politycznym kształcie i granicach z września 1939 roku? Wolne żarty!

Skoro więc sprawy tak przyziemne zamyka pieczęć fizycznej niemożliwości, to jakże tu fizycznym umysłem objąć tajemnicę trójosobowego bytu Boga? Niejednego podobne usiłowania doprowadziły do skrajnej frustracji (choć to jeszcze wcale nie najgorzej, gdyż wielu przekroczyło z ich powodu próg herezji czy wręcz apostazji). A jednak święty Augustyn zdołał zagadnienie zgłębić i zamknąć w teologicznym traktacie De Trinitate. Przyrodzonym władzom człowieka nie dano wglądu w istotę Boga – „chyba że przez okulary wiary” (znów dziecięcym głosem podpowiada Mądrość Przedwieczna).

Fides quaerens intellectum – „wiara poszukująca zrozumienia” to co prawda sentencja świętego Anzelma z Canterbury jednak zaczerpnięta wprost z myśli Doktora Łaski z Hippony. „Zrozum, abyś uwierzył; uwierz, abyś zrozumiał” – tłumaczył święty Augustyn. Dlatego właśnie musimy założyć „okulary wiary” – aby nasze oczy, w stanie stricte przyrodzonym będące „niejako na uwięzi” (Łk 24, 16), otworzyły się jak oczy uczniów w Emaus (albo Adama i Ewy…), a wtedy „poznamy tak, jak zostaliśmy poznani” (1 Kor 13, 12).

Wygoda wiary

Dziękujmy Panu Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu, że nie żyjemy w czasach świętego Augustyna. Nie dlatego, że były to czasy trudne i niebezpieczne, bo barbarzyński potop obracał w perzynę cywilizowany świat, a Kościół targany herezjami desperacko walczył o zachowanie depozytu wiary. Nie w tym rzecz – wszak i dziś barbarzyńców mamy na wyciągnięcie ręki; bezkarnie wchodzą do naszych dworców, hoteli i sal koncertowych z bombami, karabinami i nożami; a pełzające schizmy i niemal otwarte herezje plenią się w samym sercu Kościoła (kiedyż to w jego historii kolejni Wikariusze Chrystusa zgodnie konstatowali, iż swąd szatana wdarł się do Kościoła Bożego, a Antychryst jest wśród nas?). Ale nie o to chodzi.

Rzecz w tym, że dzisiejszy Kościół nie musi już, obarczony problemami własnych czasów, definiować podstawowych prawd wiary. Uczynili to dla nas przed wiekami nasi przodkowie – proces formułowania twardego jądra katolickiej doktryny zamknął Sobór Trydencki. Dziś wystarczy tolle et lege – brać i czytać.

Warto sobie uzmysłowić, jaki to komfort, ot, tak po prostu otworzyć Katechizm Kościoła Katolickiego, by w nim przeczytać, że „Trójca jest jednością. Nie wyznajemy trzech bogów, ale jednego Boga w trzech Osobach: Trójcę współistotną. Osoby Boskie nie dzielą między siebie jedynej Boskości, ale każda z nich jest całym Bogiem” (KKK 253). A jednocześnie – wedle nauki Synodu Toledańskiego XI – „Ojciec nie jest tym samym, kim jest Syn; Syn tym samym, kim Ojciec; ani Duch Święty tym samym, kim Ojciec czy Syn”. A przy tym – jak dopowiada Symbol Quicumque – „nic w tej Trójcy nie jest wcześniejsze lub późniejsze, nic większe lub mniejsze, lecz trzy osoby w całości sobie współwieczne i zupełnie równe, tak iż we wszystkim trzeba czcić i jedność w Trójcy i Trójcę w jedności”. Albowiem – zgodnie z ustaleniami Soboru Laterańskiego IV – „każda z trzech Osób jest (…) substancją, istotą lub naturą Boga”. Stąd więc – ponownie odwołajmy się do jedenastego synodu w Toledo – „wyznajemy i wierzymy, że każda z Osób jest w sposób pełny Bogiem, i wszystkie trzy Osoby są jednym Bogiem”.

Jakiż to niewysłowiony komfort, po prostu przyjmować to, co już dawno zostało przemyślane, przemodlone, „przemielone” intelektualnie i duchowo przez ludzi przewyższających nas mądrością i pobożnością w takim stopniu, w jakim Bazylika Świętego Piotra przewyższa przydrożną kapliczkę, po czym jako owoc ich teologicznej refleksji podane do wierzenia przez nieomylne Magisterium Kościoła. Powtórzmy: nieomylne, ponieważ „w nauczaniu dzięki ustawicznej pomocy Ducha Świętego, obiecanej przez Jezusa Chrystusa, Kościół jest nieomylny, gdy czy to w zwyczajnym i powszechnym nauczaniu, czy też uroczystym orzeczeniem władzy naczelnej podaje wszystkim do wierzenia prawdy wiary i obyczajów, które są bądź objawione same w sobie, bądź też pozostają w związku z objawionymi prawdami” – jak rzecz syntetycznie ujmuje katechizm kardynała Piotra Gasparriego.

„Nauka wiary, którą Bóg objawił, nie została bowiem podana jako wytwór filozofii, który dałby się udoskonalać mocą ludzkich umysłów, ale została przekazana Oblubienicy Chrystusa jako Boży depozyt, aby go wiernie strzegła i nieomylnie wyjaśniała. Dlatego należy nieprzerwanie zachowywać takie znaczenie świętych dogmatów, jakie już raz określiła święta Matka Kościół, a od tego znaczenia nigdy nie można odejść pod pozorem lub w imię lepszego zrozumienia” – głosi konstytucja apostolska De Fide Catholica Soboru Watykańskiego I.

Na tym polega wiara katolicka.

 

 

Autor: Jerzy Wolak

Czytaj całość na pch24.pl: Tekst
Poleć znajomym
  • gplus
  • pinterest