Kultura serca

Bartymeusz, syn Tymeusza spod Jerycha, dotknięty był ślepotą. Z „reportażu” św. Marka wynika, że nie był niewidomym od urodzenia. (…) dzielił los żebraków, wyobraźnią jednak ciągle wracał do tamtych lat, kiedy mógł chłonąć oczami fascynującą rzeczywistość. Gdy się dowiedział, że Jezus przybył do Jerycha, krzyczał co sił: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną!”. Jezus kazał Bartymeusza zawołać.

Niewidomy zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się na nogi i stanął przed Panem. Zapytany, czego pragnie, odpowiedział: „Rabbuni, żebym przejrzał”.

Widzieć sercem
Nie móc widzieć oczami jest na pewno nader trudne. Bartymeusz błagał o zlitowanie i pomoc. Gorsza jednak jest ślepota serca. Cierpi na nią o wiele więcej ludzi, niż jest dotkniętych ślepotą oczu. Ociemniali na duszy nie przyjmują jednak swego kalectwa do wiadomości. Antoine de Saint-Exupery w uroczej opowieści Mały książę każe lisowi wygłosić następujące słowa: „Oto moja tajemnica. Widzi się naprawdę tylko sercem. To, co istotne, jest przed oczami zakryte”.
W Biblii pojęcia „poznać” i „kochać” są używane zamiennie. Adam poznał Ewę, co zaowocowało potomstwem. Żeby naprawdę poznać, trzeba kochać; żeby naprawdę pokochać, trzeba poznać. Trzeba poznać odrębność, inność człowieka, jego niepowtarzalną wartość, żeby go zaakceptować, uznać. Nie ma uznania bez poznania. Nie ma miłości bez uznania.
 
Serdeczne zainteresowanie
Buddyści mówią o tak zwanej kulturze serca, która jest podstawą prawdziwej, wewnętrznej wolności i drogą do pełni człowieczeństwa. Kultura serca manifestuje się najpierw jako serdeczne zainteresowanie, serdeczne skierowanie uwagi na wszystkie żywe stworzenia; zawiera chęć ich poznania, zbliżenia się do nich i zaakceptowania. Bez spontanicznego, pozytywnego stosunku do ludzi, zwierząt i świata trudno mówić o kulturze serca.
Innym jej przejawem jest współczucie z ludźmi i wszystkimi żywymi stworzeniami. Mahatma Gandhi na pewnym etapie swego wewnętrznego rozwoju nie zabił świadomie żadnego, nawet najmniejszego stworzenia. Był przekonany, że wszystko, co Pan Bóg stworzył, jest konieczne, sensowne i ze sobą w przedziwny sposób powiązane. Nakaz niezabijania jest znakomitym punktem wyjścia do współczucia, do pewnego rodzaju solidarności, która rodzi się w sercu. Mówi się czasem o ludziach, że są bez serca, że mają serca z kamienia lub zatwardziałe. Takim typom daleko do wewnętrznej wolności, nie wspominając o pełni człowieczeństwa.
 
Radość i współradość
Kolejne cechy kultury serca to radość i współradość. Jest to czysty dar Boga. Fascynacja, zdziwienie, oszołomienie towarzyszące zainteresowaniu, poznaniu i współczuciu rodzą radość, która umożliwia wtopienie się w otaczające nas cuda i wyrabia w nas zdolność przeżywania każdej chwili sensownie, harmonijnie, zgodnie z tajemniczym planem wpisanym w postrzeganą rzeczywistość. Jedynym, czystym, niezmąconym źródłem radości jest miłość. Święty Franciszek z Asyżu doskonale sprawę zrozumiał. Czerpał nieustanną radość z serdecznego kontaktu z wszystkimi stworzeniami, radość będącą „przedłużeniem” miłości, jej głównym produktem. Nie ma radości bez miłości. Radość niezakorzeniona w miłości jest zwykłym hałasem, rozwydrzeniem lub tym rodzajem wesołości, który Niemcy określają mianem Schadenfreude – radości z cudzego nieszczęścia, z cudzej krzywdy.
 
Wewnętrzny spokój
Ostatni aspekt kultury serca to wewnętrzny spokój, równowaga umysłu, określane jako równowaga ducha. Jest to siła, która budzi respekt. Wewnętrzny spokój i równowaga umysłu czynią człowieka bardziej wolnym. Ten rodzaj wolności jest z kolei warunkiem dobrego samopoczucia, a nawet szczęścia. Równowaga ducha pozwala człowiekowi przyjmować wszystko, co go spotyka, z pewną godnością, zwłaszcza te atawizmy i fenomeny, na które nie ma wpływu, których nie jest w stanie zmienić lub skorygować. Jest to wyraz zaufania do Stwórcy, do kochającego Ojca, który ostatecznie wszystko „dobrze uczynił”, choć człowiek nie jest w stanie pojąć Jego niezmierzonych zamiarów.
„Widzi się naprawdę tylko sercem”. Jezus otworzył Bartymeuszowi, synowi Tymeusza, oczy i serce, skoro żebrak spod Jerycha po tym wydarzeniu poszedł za Nim. Pójść za Chrystusem znaczy patrzeć na Boga, ludzi i świat oczami serca, czego należy sobie koniecznie wzajemnie życzyć.
ks. Zygmunt Podlejski
Czas serca 6(109)/2010
Poleć znajomym
  • gplus
  • pinterest