Klasyczna koncepcja wolności

Klasyczna koncepcja wolności – ujęcie Roberta Spaemanna

Źródłem wolności jest rozum
(św. Tomasz z Akwinu)

 

Wprowadzenie

Powszechnie przyjmuje się, że głównym problemem myśli nowożytnej jest kwestia wolności i woli. Już choćby z tego powodu tak istotne jest zapoznanie się z ujęciem tego zagadnienia zaproponowanym przez Roberta Spaemanna, jednego z najwybitniejszych żyjących myślicieli niemieckich. Wprawdzie zadaniem tego artykułu nie będzie przybliżenie całościowej wizji, ale zostaną w nim zaakcentowane niektóre jej ważne aspekty. Spaemann w przekonujący sposób podważa stanowisko badaczy mózgu, zgodnie z którym ludzie podejmują decyzje za pomocą procesów neuronalnych, a zatem należy uznać te decyzje za zdeterminowane. Interesujące są również pozostałe elementy Spaemannowskiej koncepcji, takie jak rozumienie wolności, jej rodzajów i związanych z nią najważniejszych zagrożeń, odniesienie do problematyki bezpieczeństwa, przybliżenie ujęcia chrześcijańskiego i stoickiego, podkreślenie wagi wpływu naszych wolnych wyborów na naszą osobowość. Koncepcja Spaemanna jawi się jako klasyczna, ponieważ inspiruje się i współbrzmi z doktryną Arystotelesa, świętego Tomasza z Akwinu oraz Kanta.

Teza o wolności a ujęcie deterministyczne

Jak podkreśla Robert Spaemann, przedstawiciele determinizmu materialistycznego, do których zaliczyć trzeba współczesnych badaczy mózgu, usiłują działanie ludzkie wyjaśnić fizykalnie. Badacz mózgu wskazuje mechanizmy, które się uaktywniają podczas naszego działania (byłyby one jego determinującymi przyczynami). Jednakże nie tylko nie wyjaśnia on ludzkiego działania, ale wręcz zaprzecza jego istnieniu, ponieważ kwestionuje znaczenie racji (motywów, Gründen). A przecież działanie człowieka ma nie tylko przyczyny, lecz także racje i kierowanie się racjami stanowi wolność. Tymczasem według badaczy mózgu wierzymy tylko, że czynimy coś na podstawie racji, ale w rzeczywistości podążamy za impulsami neurologicznymi, których sobie nie uświadamiamy i których nie potrafimy się wyzbyć.Racje i motywy byłyby formami aktywności mózgu3. Teza ta jednak nie pozwala wyjaśnić, dlaczego wszyscy ludzie, którzy myślą o sumie kątów w trójkącie prostokątnym, mają tę samą myśl. Nie mogą przecież wykazywać tej samej aktywności mózgu. Cały psychiczny kontekst tej myśli może być u różnych ludzi całkowicie odmienny, lecz myśl jest ta sama. I to zarówno wtedy, gdy myśli się ją na przykład w języku francuskim, jak i w języku niemieckim. Jednakże forma aktywności mózgu, która odpowiada zdaniu w różnych językach, nie może być identyczna. Myśli nie pozwalają się więc pomyśleć jako formy aktywności mózgu.

Owszem, można twierdzić, że w mózgu zachodzą określone procesy w związku z wydawanymi przez nas ocenami moralnymi. Wykazanie takiego powiązania nie może się jednak przyczynić do zrozumienia sensu tych ocen. Uchwycić ów sens jest w stanie jedynie istota duchowa, zdolna – wbrew temu, co twierdził David Hume – do transcendowania natury i w ten właśnie sposób manifestująca swoją wolność. Wolność jest równoznaczna z poznaniem prawdy. Przejawia się ona również w możności dokonywania tak zwanego kroku poza siebie (step beyond ourselves), jakkolwiek rodzi się pytanie, czy ten krok na pewno nie jest determinowany przez procesy mózgowe. Otóż nauka, przynajmniej w rozumieniu Kantowskim – jak słusznie podkreśla Spaemann – nie jest instancją, która może tę kwestię rozstrzygnąć6. Niemniej każda próba wyjaśnienia tego, jak faktycznie rzecz się ma z determinantami, jest już krokiem ku ich przezwyciężeniu, będącym zarazem oznaką naszej wolności. Charakterystyczny musi się tu wydać głos Johanna Fichtego, który twierdzi, że pewne działania podejmujemy dlatego, iż pragniemy udowodnić sobie, że jesteśmy istotami wolnymi. Odkrycie kauzalnego czynnika takiego postępowania prowadzi i skłania tylko do tego, by ponawiać próby ugruntowania się w wolności. A zatem teza, w myśl której istnieje przyczynowy związek determinujący, pozostaje dowolnym postulatem. Przyznał to otwarcie także znany żyjący filozof umysłu i zarazem neurofilozof Daniel Dennett. W przedmowie do swojej książki poświęconej teorii świadomości dał on wyraz swojemu dogmatyzmowi, przedstawiając teorię, którą uznaje za całkowicie słuszną. Żadne argumenty nie są w stanie odwieść go od monistycznego postrzegania świadomości. Przy pisaniu tej książki kieruję się jednym dogmatem, za wszelką cenę będę unikał dualizmu. Nie dysponuję jednak przy tym argumentem, który mógłby go ostatecznie obalić. Jak zatem wynika z przytoczonych analiz, rozumowanie badaczy mózgu, a także neurofilozofów opiera się wszelkim argumentom, ujawniając tym samym swoją nonsensowność i absurdalność. Reductio ad absurdum ich materialistycznego determinizmu nie prowadzi jednak do całkowitego zaniku tego stanowiska. Pozycja anty deterministyczna wciąż okazuje się słaba, dlatego że nigdy nie będzie w stanie konkurować ze zbyt uproszczoną wykładnią materializmu.

Doświadczenie wewnętrzne a wolność

Swoistą cechą wolności jest wybór. (św. Tomasz z Akwinu)10Niektórzy ludzie – podkreśla Spaemann – kwestionują wewnętrzne doświadczenie, w którym uświadamiamy sobie nasze wybory, decyzje, działania jako akty wolne. Zdaniem tych ludzi doświadczenie to jest iluzją. Nietrudno wysunąć argument przeciwko takiemu przekonaniu, skoro oni tak naprawdę uznają to doświadczenie. Jeżeli bowiem piszą i mówią, to nie dlatego, że są zdeterminowani do tych aktów, lecz działają pod wpływem motywów. W przeciwnym wypadku musielibyśmy powiedzieć: mówią i piszą, ponieważ muszą się tak zachowywać, ich mózg w ten sposób funkcjonuje. W rzeczywistości jednak ludzie negujący wolność sami zakładają jej istnienie. W trakcie podejmowania decyzji nieodparcie towarzyszy im świadomość wolności. Dają temu wyraz w najprostszych czynnościach, podobnie zresztą jak i my to czynimy. Nie pójdziemy na przykład tą oto ulicą, na skróty, lecz dłuższą, ponieważ chcemy pospacerować, lub odwrotnie –wybierzemy najkrótszą trasę, gdyż bardzo się śpieszymy. Działamy więc powodowani określonymi motywami, niezdeterminowani przez neurony. Jedynie u kogoś ciężko chorego na schizofrenię lub dotkniętego demencją zachowania są określone przez procesy mózgowe, a nie przez motywy. Jeżeli zatem ktoś mówi, że motywy należy traktować jako determinizmy, powinno się mu odpowiedzieć: my sami rozstrzygamy o tym, na które spośród nich się decydujemy. Istnieją przecież także inne motywy, przeciwstawne, których nie uwzględniamy. Jeśli nawet wykazujemy skłonność do podążenia za pierwszymi motywami (prima facie Gründe), na przykład skonsumowania jakiegoś posiłku, to zawsze możemy wybrać sposób zaspokojenia głodu. Możemy zjeść w domu albo udać się do restauracji. Co więcej, mamy możliwość skorzystania nie tylko z jednego lokalu gastronomicznego, lecz z wielu, i wybrania spomiędzy różnych potraw. Zawsze możemy przemyśleć i rozstrzygnąć, kiedy, gdzie i co chcemy zjeść. To, że doświadczenie wewnętrzne jest czymś realnym, możemy wykazać na następującym przykładzie. Jak wiadomo, ból jest odczuciem negatywnym. W fizyce nie występuje negatywność, ale naturalistyczny redukcjonizm usiłuje doświadczenie o takim charakterze interpretować w języku tej nauki. Ból ma, co wynika z powszechnego doświadczenia, swoją stronę obiektywną (lokalizację), a mianowicie pobudzenie włókien nerwowych w mózgu. Materialistyczny redukcjonizm przekształca ten empiryczny kontekst w definicję: ból jest po-budzeniem włókien. Wyobraźmy więc sobie, że przyszliśmy do lekarza z powodu silnej migreny. Po szczegółowych badaniach otrzymujemy diagnozę: Kochany panie, pan się myli. To pańskie włókna są pobudzone, ale pan nie odczuwa bólu. Z pewnością każdy z nas odpowiedziałby: Drogi panie doktorze, cieszę się, że moje włókna funkcjonują bez zarzutu, ale to, czy odczuwam ból, powinienem chyba tylko ja wiedzieć. I jeśli odebrał mi pan możliwość wyartykułowania tego, co ja uważam za ból, to nie pozostało mi nic innego, jak tylko krzyczeć. Cóż to oznacza? To mianowicie, że nie ma drogi, która wiedzie od widzenia z zewnątrz do poznania od wewnątrz.

Wolność woli jako akt decyzji a kształt własnej osoby

U niektórych ludzi konieczność podjęcia decyzji budzi tak wielką trwogę, że po-przestają na akcie niedecydowania się osobiście. Ograniczają się więc wyłącznie do ulegania jakiemuś systemowi (czy posłuszeństwa wobec jakiegoś systemu), a konkretnie innemu człowiekowi lub grupie ludzi, którzy mają wziąć na siebie trud decydowania i ewentualnej odpowiedzialności. Tymczasem w życiu każdego człowieka momentem istotnie ludzkim, rozstrzygającym o osobowej, niepowtarzalnej postaci kształtowanej, od wewnątrz” jest moment decyzji. „Wybierając to lub inne działanie albo zaniechanie działania, rozstrzygamy o tym, kim jesteśmy i czego właściwie chcemy”. Wolne decyzje ujawniają, jacy jesteśmy. Poprzez te decyzje niejako piszemy swoją osobową postać i konstruujemy siebie oraz transcendujemy przyrodę. Gdy postanawiamy kogoś okłamać, stajemy się kłamcami, gdy decydujemy się stanąć w obronie słabszego, stajemy się obrońcami, i tak dalej. W wolnych decyzjach ciągle budujemy siebie i utwierdzamy w wybranym dobru20. A zatem rzeczywiście ostateczny kształt człowieka zależy od jego własnych decyzji. Można też powiedzieć, że człowiek staje się sobą dopiero wówczas, gdy nie przestając być arcydziełem Stwórcy, jest zarazem własnym dziełem za sprawą swoich wolnych decyzji21. Decyzja jest niczym innym, jak aktem samostanowienia, który oznacza stawanie się dobrym lub złym człowiekiem.

Najważniejsze zagrożenia wolności

Jedno z największych zagrożeń wolnego działania, podkreśla Spaemann, polega na tym, że ludzie nie wierzą w wolność. Jako przykład może posłużyć stosunek młodych osób do wierności. Zawierają oni związek sakramentalny, składają sobie obietnicę niewzruszonego trwania w miłości, a jednocześnie myślą: jej dotrzymanie jest niemożliwe. Działają więc pod dyktando upodobań, a nie z inspiracji motywów

Oczywiście zachowania takie nie mają nic wspólnego z wolnością. Wierze w wolność zagrażają wpływowe współczesne teorie naukowe (rozwijane między innymi przez neurochirurgów i badaczy mózgu), w ramach których wyjaśnia się tylko sposób funkcjonowania człowieka, a nie przybliża jego istotowe rozumienie. Zgodnie z tymi teoriami motywy i racje, którymi się kierujemy, mają charakter materialny, gdyż interpretuje się je jako aktywność mózgu. Nie można się jednak zgodzić z takim ujęciem, jako że motywy inicjujące działanie są wyłącznie dziełem ducha i właściwą oznaką naszej wolności. Dlaczego również nałogi i wady zaliczyć trzeba do najpoważniejszych zagrożeń wolności? Otóż zniewolenie nie musi odnosić się do panowania zewnętrznego. Ujawnia się wskutek niewłaściwego chcenia, jak choćby w wypadku nałogu. Według Platona u podstaw takiego chcenia tkwi zniekształcone postrzeganie rzeczywistości i tego, co jest warte pragnienia. Obniżenie jakości życia u osoby uzależnionej nie podlega dyskusji. Człowiek ten wprawdzie żyje, ale żyje źle. Cierpi na tym jego zdrowie, zawęża się krąg zainteresowań, a uzależnienie rośnie. Wady, to znaczy złe przyzwyczajenia, nie czynią nas zdolnymi do robienia tego, co chcielibyśmy robić, lecz nam w tym przeszkadzają. Lenistwo ogarnia nas dlatego, że wolność wymaga wytężonego wysiłku. Zniewalać mogą także obyczaje, jeśli człowiek stał się wewnętrznie niewolnikiem na skutek uzależnienia się od niewłaściwego chcenia26. Zagrożeniem wolności jest również presja, jaką wywiera na człowieka powierzchowna kultura konsumpcji. Sprawia ona, że odczuwa się przymus posiadania wszystkich rzeczy, które mają inni. Media wprawdzie nie niszczą wolności, ale czynią ją trudniejszą, ponieważ zwodzą. W negatywny sposób mogą także wpływać na wolność uczucia.

Dwa rodzaje wolności

Jak słusznie podkreśla Spaemann, w gruncie rzeczy wyróżnić należy dwa rodzaje wolności: wolność woli i wolność działania. Wolność woli28Wolność woli urzeczywistnia się w akcie decyzji, czyli postanowieniu o podjęciu lub niepodjęciu jakiegoś działania. Dlatego Spaemann mógł stwierdzić: „ten, kto przypisuje człowiekowi wolność woli, chce przez to powiedzieć, że człowiek sam jest podstawą swojego takiego, a nie innego działania”. Oczywiście jest on podstawą nie w takim sensie, że jego działanie okazuje się koniecznym następstwem warunków wstępnych, na które człowiek nie ma wpływu. Do takich warunków trzeba zaliczyć między innymi takie determinanty, jak wrodzone skłonności, fizyczną słabość, oziębłość płciową, uzależnienie od alkoholu i narkotyków, choroby psychiczne. Człowiek jest odpowiedzialny tylko w wypadku, gdy współtworzy te warunki. Jeżeli w danej chwili nie widzimy alternatywy dla podjętego postanowienia, lecz chcemy zrobić to, co zawsze robiliśmy i co wykształciło w nas pozytywne przyzwyczajenie, wówczas to postanowienie nie ukazuje się jako przejaw braku wolności. Tym bardziej nie jest nim w sytuacji, gdy zachowaliśmy możliwość zaznaczenia innego sposobu działania, ale w danym momencie go nie uwzględnialiśmy. Mogliśmy jednak to uczynić, gdybyśmy tylko chcieli. Zwierzę również podejmuje decyzje, rozstrzygając chociażby, w jakim kierunku powinno pobiec: w lewo, w prawo czy gdziekolwiek indziej. Naturalnie decyzja ma w wypadku zwierzęcia charakter instynktowny i z tego powodu samego terminu „decyzja” nie należy rozumieć dosłownie. Pojęcia: decyzja, racja (motyw), wolność, ściśle się ze sobą wiążą. Czym bowiem jest decyzja podejmowana na podstawie racji? Otóż na tym polega wolność. Rzecz jasna, zawsze wchodzi w grę racja (motyw) w jej pozytywnym znaczeniu, przede wszystkim w rodzaju: prawda, miłość, dobro. Nie może to więc być jakakolwiek racja, szczególnie moralnie naganna, zła. Ludzie często jednak nie działają zgodnie z racjonalnymi powodami. Każdy z nas może to zobaczyć na własnym przykładzie. Wprawdzie większość argumentów przemawia za tym, aby wybrać rozwiązanie A, lecz ostatecznie opowiadamy się za propozycją B i to bez żadnych racjonalnych podstaw. Postąpiliśmy zatem pod dyktando niewłaściwej skłonności albo słabości, popędu, który czyni nas niezdolnymi do pójścia za uzyskanym pierwotnie wglądem. Nie można jednak takiego działania uznać za następstwo ludzkiej decyzji. Prezentuje się ono jako automatyzm. Niestety, rozstrzygający wymiar naszej wolności, a mianowicie wolność woli, jest wciąż na nowo podważany. Nic więc dziwnego, że wokół tej kwestii toczy się spór. Determiniści nie negują wprawdzie decyzji, które podejmujemy. Czynimy daną rzecz, ponieważ tak chcieliśmy. Interpretują oni jednak takie działanie naturalistycznie. Twierdzą: „wszystkie nasze decyzje, a także wszelkiego rodzaju rozważania i zastanawiania są jednoznacznie zdeterminowane przez procesy neurofizjologiczne”. Jeżeli nawet istnieje determinacja przez racje, to według tych uczonych jest ona w rzeczywistości przyczynowością fizyczną (czynnością neuronów w mózgu). Niestety, skoro spojrzenie owych deterministów prowadzi do konkluzji, że nasze decyzje są tylko stanami mózgu, to ta konkluzja odnosi się również do żywionego przez nich przeświadczenia – jest ono niczym innym, jak tylko strumieniem informacji przepływających przez ich mózg. Nie ma nic wspólnego z tym, co zamierzają stwierdzić, czyli z proklamowaniem prawdy. Autorzy takiej wypowiedzi popełniają tym samym błąd petitio princpii. Niewątpliwie więc teoria zwolenników determinizmu jawi się jako sprzeczna, gdyż podnosi roszczenia, które sama podważa. Tymczasem wolność woli oznacza, że można chcieć również inaczej, tego lub tamtego. Ale nawet w takim ujęciu nie odsłania się jeszcze jej najgłębszy sens. Weźmy pod uwagę świętych w niebie. Nie mogą już grzeszyć, ale nie możemy w związku z tym powiedzieć, aby taki ich status powodował zniewolenie. Jako wybrani do chwały w niebie działają odpowiednio do daru udzielonej im łaski i powołania. Wolność działania. Wolność działania polega na tym, że możemy czynić to, czego chcemy. Z analiz Spaemanna wynika, że możemy mówić o dwóch wymiarach tak rozumianej wolności: „wolności od czegoś” i „wolności do czegoś”. W rozważaniach po-święconych pierwszemu rodzajowi wolności Spaemann najpierw wskazuje, jak nie powinna ona być rozumiana. Warto zaznaczyć doniosłość takiego spojrzenia. We współczesnych dyskusjach wokół ideologii gender jako właściwy stosunek do natury ludzkiej wskazuje się emancypację (oderwanie) od niej. Wolność wyrażałaby się w decyzjach prowadzących do zanegowania tej natury. Tak należy interpretować pogląd typowy dla zwolenników ideologii gender: nie musimy akceptować prawdy o ludzkiej naturze, podkreślanej przez klasyczną antropologię, zgodnie z którą naturalnie, czyli mocą faktu przyjścia na świat, odziedziczyliśmy określoną płeć. Możemy wyzwolić się ze swojego naturalnego uposażenia, to jest zmienić płeć, uczynić ją przedmiotem dobrowolnego wyboru, potraktować jako wyraz indywidualnej ekspresji. Oczywiście taki pogląd musi się jawić jako absurdalny. W rzeczywistości prawda o ludzkiej naturze i płci jest taka, że my nie możemy się z niej wyemancypować. Decyzje podejmuje się nie wbrew swojej naturze, ale zawsze w harmonii z nią, by nie nastąpiła jej destrukcja, czy też zachwianie tożsamości. Wolność nie może polegać na uwolnieniu się z natury w tym sensie, żebyśmy osobiście rozstrzygali o tym, czy być mężczyzną, czy kobietą. Przecież już jesteśmy przedstawicielem jednej albo drugiej płci. Natura bowiem rozumiana w sensie podstawowym, czyli jako to, co powstało w wyniku urodzenia, jest naturą męską lub żeńską. W jak znaczącym stopniu fakt płciowości każdej jednostki musi przenikać jej organizm, skoro uznany został w historii filozofii za proprium, czyli istotną właściwość bycia człowiekiem. Spaemann akcentuje i rozwija również inny aspekt wolności od natury, rozpatrywany w kontekście wolności od czegoś. Może to być tylko dążenie do uwalniania się z egoistycznej natury, z wad, grzechów i tak zwanych ludzkich słabości. To bowiem, co właściwe i rzeczywiste dla naszej natury, nie ma zabarwienia egoistycznego. Jakkolwiek tylko osoby mogą być radykalnymi egoistami. W związku z tym tradycja augustyńska mówi o sercu zwróconym ku sobie. Jednak to również osoby są zdolne do bezinteresownej życzliwości, poczynając od jej najniższego i najbardziej fundamentalnego poziomu – od sprawiedliwości. Całkowite wyrzeczenie się egoizmu nie jest samo wyrzeczeniem się osoby, lecz jej właściwym samourzeczywistnieniem36.Również wolność do czegoś rozumie Spaemann klasycznie – według niego polega ona na odpowiedniej do natury człowieka możliwości jego rozwoju. Jaskółka w wodzie i pstrąg na brzegu nie są wolne. W wypadku człowieka wolność ta oznacza tyle, co dobre życie, dążenie do szczęścia, to jest do samospełnienia. Zakłada realizację naturalnej (właściwej) immanentnej tendencji, egzystencję odpowiadającą cnotom (czyli zgodną z tak zwaną drugą naturą), zachowanie harmonii między naturą pierwszą (rozumianą jako to, co odpowiednie dla człowieka) a drugą w taki sposób, że ta ostatnia tę pierwszą dyscyplinuje i umożliwia jej samorealizację. Zgodnie z zasadą (adagium) Agere sequituresse działanie jest konsekwencją bytu, wolność do czegoś staje się możliwa dlatego, że u podstaw takiego działania leży wychowanie. Pielęgnuje się więc życie cnotliwe, piękny język, kształtuje sumienie, zwalcza wady. Sprawia to, że danego człowieka, a nie jego rodziców i wychowawców, czynimy odpowiedzialnym za jego dobre i złe czyny. Ujęcie stoickie i chrześcijańskie. Jak słusznie podkreśla Spaemann, „stoicy za rozwiązanie problemu wolności uważali utożsamienie się z kosmosem”. A utożsamiać się z kosmosem znaczy, po pierwsze, zgadzać się na prawa, którymi rządzi się świat, pozwalać na ich realizowanie się, po drugie zaś – akceptować zrządzenie losu i to, czego chce od nas bóstwo. To dwie strony jednego medalu. W tego rodzaju akceptacji – czy to porządku wszechświata i jego praw (porządek wyraża się w prawach), czy też losu – urzeczywistnia się nasza wolność. Kto bowiem czyni to, co i tak się wydarza, częścią swojego chcenia, temu nic nie może się przytrafić wbrew jego woli, a mówiąc inaczej – jeśli zgadza się z góry na to, czego chce bóstwo, nic się nie dzieje na przekór jego planom i zamysłom. Wówczas w gruncie rzeczy jest wolny i potężny jak Bóg39.Według stoików istnieje konieczne następstwo zdarzeń. Mamy alternatywę: albo zaaprobować ten stan rzeczy, albo się mu przeciwstawić. Jednak tak naprawdę nie mamy żadnego wpływu na przebieg procesów natury. Musimy ten fakt zaakceptować. Z tego powodu akceptacja ta ma odcień rezygnacji. Wybitni przedstawiciele stoicyzmu Epiktet i Seneka sławią jednak pogodzenie się z losem, ponieważ zapewnia to ostateczne wyzwolenie i samopotwierdzenie40. Mędrzec, i tylko on, osiąga wolność, odkrywając porządek rzeczy i zgadzając się nań, przez co zna swoje miejsce w rzeczywistości. Wolność nie jest więc rezultatem decyzji, w której również ujawnia się ta wolność, lecz konsekwencją poznania konieczności. Chrześcijaństwo istotnie zmieniło sposób widzenia tego problemu. Warunkiem wolności nie jest tu przede wszystkim wiedza, wgląd w całość, w konieczność, lecz miłość do Boga, zawierzenie, przemiana siebie, nawrócenie, zerwanie ze złem. Chrześcijaństwo odwróciło stoicką ideę mądrości, o czym świadczą następujące słowa świętego Pawła: Gdybym […] posiadł wszelką wiedzę […] i gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, byłbym niczym. (1 Kor 13,2n)

Nauka chrześcijańska zaleca pogodzenie się z losem, to jest z wolą Bożą, podkreślając, że taka postawa warunkuje naszą wolność. Zarazem jednak różni się ona od postawy stoickiego mędrca tym, że chrześcijanie wykazują pełną pokory aktywność; proszą zatem, choć nie nalegają na spełnienie ich prośby. Przykład dał Jezus, który w Ogrodzie Oliwnym rzekł ostatecznie: „nie moja, lecz Twoja wola, Ojcze, niech się dzieje”, ale najpierw prosił o darowanie życia. Tymczasem mędrzec stoicki nie prosi o odwrócenie niesprzyjającego losu. Z góry stwierdza: „ja tak czy inaczej zgadzam się z przeznaczeniem”. Uważa, że zapanował nad strachem. Nie boi się nawet śmierci, a w sytuacji nadmiernego cierpienia ucieka się do samobójstwa41. Charakterystycznym rysem doktryny chrześcijańskiej jest także jej większy realizm, polegający na tym, że wypowiada się o wolnym działaniu ludzkim zgodnie z pełną i właściwą prawdą o człowieku. Nie traktuje go jak Boga. W przeciwieństwie do stoicyzmu, który żąda tłumienia uczuć i emocji, podkreśla, jak wielką odgrywają one rolę, skoro im człowiek podlega. Takie stanowisko wyjaśnia, dlaczego jednostka toczy spór, buntuje się, ale również pyta, prosi, dziękuje, dziwi się i kocha. Nie jest wszak wolna od namiętności, obojętna na powodzenie czy porażkę swoich zamiarów, jak nauczali stoicy. Swoje niepowodzenie przeżywa w dramatyczny sposób. Nic więc dziwnego, że Stary Testament przybliża nam zmagania Hioba z Bogiem – z jednej strony jego pełen zwątpienia stosunek do Stwórcy, ale z drugiej strony wyrażaną przezeń wiarę w sens stworzonej rzeczywistości42. Kwestia bezpieczeństwa Z powyższych rozważań jednoznacznie wynika, że wolność ujmowana klasycznie nie tylko nie zagraża bezpieczeństwu życia indywidualnego i wspólnego, ale wręcz mu sprzyja i go utwierdza. Czym jest bowiem egzystencja na poziomie wolności działania „od czegoś”, równoznaczna z uwalnianiem się z egoizmu, wad, grzechów i pozostałych słabości? Otóż świadczy ona o wyzwalaniu się ze zła, które w każdej postaci zagraża naszemu bezpiecznemu życiu. Również wolność działania „do czegoś” wykazuje ścisły związek ze stanem i poczuciem bezpieczeństwa. Sprowadza się ona wszak, mówiąc językiem Arystotelesa, do dobrego życia, rozwijania naturalnych inklinacji organizmu ludzkiego, dążenia do samospełnienia i szczęścia, odpowiedzialności za wybór działań i podejmowane decyzje. Ten rodzaj wolności decyduje o rozwoju osobistym, utwierdzaniu się w cnotliwości, harmonii w relacjach międzyludzkich, czyli o zjawiskach i po-stawach ugruntowujących nasze bezpieczeństwo. Wolność rozumiana jako wybór dobra i prawdy (dobro jest zarazem prawdą) zawsze przyczynia się do bezpiecznej egzystencji. Jawi się ona zarówno jako stan, jak i proces osiągany w wyniku poszukiwania dobra, urzeczywistniania go, obcowania z dobrem i cieszenia się nim. Bezpieczeństwu zagraża nadużywanie wolności, powodujące zniewolenie wewnętrzne, autodestrukcję podmiotu, dysharmonię i niepokój we wzajemnych relacjach. Dzieje się tak zawsze wtedy, gdy jednostka uznaje siebie za absolutnego pana własnych decyzji, staje ponad dobrem i złem, samowolnie wyznacza ich granice, bez liczenia się ze społecznymi i osobowymi skutkami swoich wyborów. Zwraca się w ten sposób przeciwko sobie, przeciwko drugiemu człowiekowi i otoczeniu. Oczywiście także naznaczona dogmatyzmem teoria badaczy mózgu, przyjmujących determinizm za pewnik bez wskazania racjonalnej argumentacji i traktujących wolność woli jako iluzję, zagraża naszemu poczuciu bezpieczeństwa. Prezentowane przez nich stanowisko może spowodować takie reperkusje, jak zachwianie najbardziej elementarnych struktur ludzkiego współżycia. W gruzach legnąć muszą wdzięczność, podziw, uznanie, pochwała, oburzenie. Za relikt uznać należy chęć karania kogoś za przewinienia lub nagradzania za zasługi. W obu wypadkach bowiem działający w zasadzie nie odpowiada za siebie. Nie miałoby zastosowania wtedy prawo karne odwołujące się do poczucia winy. Przestępcę należałoby poddać terapii, a nie karze. Niestety, w naszym życiu zabrakłoby wówczas czegoś ważnego. Wraz z Szekspirowskim Makbetem musimy rzec: „wszystko jest igraszką: sława i łaska umarły, spłynęło wino żywota i zostało tylko w krypcie tej nieco szumowin na chwałę”.

 

Ks. Józef Kożuchowski

Poleć znajomym
  • gplus
  • pinterest